poniedziałek, 7 października 2013

Podziękowania.

Niniejszym ogłaszam iż dobiegliśmy do końca opowiadania love, laugh and live.
Chciałam Wam, moim czytelnikom, podziękować za wszystkie komentarze oraz wyświetlenia, których uzbierało się nie mało.
Dziękuję tym, którzy zostali i wiernie czekami aż zacznę kontynuować bloga po krótkiej przerwie.
Dziękuję za przygotowany szablon oraz wszelkie sprawy graficzne i techniczne.
Dziękuję za wszelkie słowa otuchy kierowane w moją stronę oraz za wszystkie formy pocieszenia.
Dziękuję za rozgłaszanie mojego bloga i za pomoc m.in. w publikowaniu adresu na innych fan fiction. 
Dziękuję Wam za ten niecały rok spędzony z Wami na love, laugh and live.

Ale ja nie kończę pisać, oczywiście. Oferuję Wam spis wszystkich swoich opowiadań i fanfiction, które jak na razie są w przygotowaniu lub kontynuowaniu. Spokojnie żadne z nich nie jest zawieszone i nie zrażajcie się datą dodania ostatniego posta, na niektórych z nich. Po prostu całą swoją uwagę skupiłam na llal.









Auction

EDIT: Następnym opowiadaniem, które mam zamiar zakończyć to she's you're hope oraz gone with the sin.

Epilog.

Święta tego roku zbliżały się nieubłagalnie szybko, a ja nawet nie miałam gotowych dań. Wyszłam z domu, a na zewnątrz pruszył śnieg. Żwawym tempem kierowałam się do supermarketu. Przechodząc na drugą stronę ulicy rozpoznałam tak dobrze mi znaną sylwetkę.
- Marie ? - zawołałam wesoło, a dziewczyna odwróciła się, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.
- Charls ? - zapytała zaskoczona. Podbiegłam do niej i uściskałyśmy się serdecznie.
- Pięknie wyglądasz - stwierdziłam, przypatrując się jej uważnie. Włosy miała upięte w wysokiego koka, a ubrana była w czerwoną, elegancką sukienkę. - Gdzieś się wybierasz ? I co sprowadza cię do Londynu ?
- Rozkwitający związek - zaświergotała radośnie. - Wybierałam się właśnie do chłopaka na kolację.
- W takim razie wesołych świąt ! - krzyknęłam do pędzącej przed siebie dziewczyny.
- Wzajemnie !
Uśmiechnęłam się pod nosem i pobiegłam do supermarketu. Zakupiłam wszystkie potrzebne produkty, zapłaciłam i wróciłam do mieszkania.
- Jestem !
Ściągnęłam czapkę, szalik oraz kurtkę i weszłam do salonu, gdzie Harry męczył się z przyozdobieniem choinki.
- Ładnie ? - zapytał, obejmując mnie w pasie i cmokając w zaczerwieniony od mrozu policzek.
- Pięknie, jeszcze łańcuch - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło. - Pójdę zrobić kakao.
Weszłam do kuchni gdzie rozpakowałam zakupy i uszykowałam nam gorącej czekolady według przepisu mojej mamy. Nagle z salonu dobiegł mnie trzask łamanych gałęzi i tłuczonego szkła.
- Błagam tylko nie to - szepnęłam sama do siebie i przykmnęłam powieki, by nie wybuchnąć.
- Charlotte ?
Wróciłam do salonu gdzie stał Harry, a pod nim leżała choinka i odłamki szkła.
- Wiesz, że nie mamy już żadnych ozdób ?
- No wiem - jęknął, ale zayważyłam tajemniczy błysk w jego oczach.
- O nie - zaśmiałam się, przytulając go do siebie.
- A może zrobilibyśmy swoje ozdoby ? Wiesz ciasteczka, skórki pomarańczy...
- I łańcuch, którego zrobieniem zajmiesz się ty, kochanie - zachichotałam, całując go w policzek.
- Dlaczego ja ? - zapytał zdziwiony.
- Bo to ty nabałaganiłeś. Ja idę robić ciasteczka.
Usłyszałam przekleństwa Harry'ego nim weszłam do kuchni i pokręciłam z politowaniem głową. Zostały się niecałe dwa dni do świąt, a my kompletnie jesteśmy do nich nie gotowi tym bardziej, że Lou ma przyjść z Eleanor. Owszem pogodzili się tak jak Harry i Lou. Gdy przypomnę sobie tamten dzień, och.

<retrospekcja>
Zrezygnowałam z ich obu. Skoro miałam niszczyć ich wieloletnią przyjaźń wolałam to wszystko zakończyć. Nie widziałam się z nimi od dobrych dwóch tygodni. Oboje zajęci próbnymi testami, które mieli pisać na początku grudnia. Nie raz próbowali się ze mną skontaktować, ale zwyczajnie nie odbierałam. Może i zachowywałam się wobec nich jak oziębła suka, ale robiłam to dla nich i dla ich dobra. 
Siedząc w salonie po pracy i oglądając jakiś denny film dokumentacyjny, popijałam herbatę z cytryną i mlekiem. Było już grubo, po dziewiętnastej, kiedy w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Podniosłam się leniwie i poprawiłam swoją bluzę, lekko obciągając ją w dół. Za drzwiami stał Harry i nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć wszedł do środka i wpił się w moje usta. Przyparł mnie do ściany, zamykając drzwi kopniakiem. Chciałam go odepchnąć, ale nie miałam na tyle sił gdyż przylgnął do mnie całym sobą.
- Ugh... Przestań, Harry - warknęłam, pomiędzy pocałunkami. - Co to miało być ?!
Krzyknęłam, kiedy nareszcie się ode mnie odsunął. Znaczy ja nie miałam nic przeciwko temu, by mnie całował, ale nie lubię łamać postawionych sobie zasad. 
- Teraz nic nie stanowi dla ciebie wyboru. Lou wrócił do Eleanor. Wiem, że wówczas miałaś wyrzuty sumienia, ale teraz jest wszystko dobrze. Możemy być razem - powiedział powoli, uśmiechając się uroczo. - Boże to brzmi jak jakaś popieprzona opera mydlana.
Zaśmiałam się, zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. 
- A skąd wiesz, że chcę z tobą być ? 
- A nie chcesz ? - zapytał, a zawód wymalował się ja jego twarzy. Posłałam mu ciepły uśmiech i wtuliłam się w niego mimo, że był mokry od śniegu, który dawno zdążył się stopić. 
- Kocham cię, Charlie - szepnął, całując mnie w czubek głowy.
- Ja ciebie też, Harry.
<koniec retrospekcji>