sobota, 27 kwietnia 2013

4.Bywa i wielkie serce przy małym ciele.

Z perspektywy Harry'ego.
- Cholera dlaczego nie odpisuje ? - warknąłem nerwowo sprawdzając wyświetlacz telefonu.
- Kto ? - spytała Marie, wchodząc do naszego pokoju.
- Siostra - skłamałem, a dziewczyna podeszła bliżej mnie i delikatnie musnęła moje usta.
- Czemu nie było cię na pierwszej lekcji ? Przecież lubisz biologię.
- Jakoś nie miałem ochoty - mruknąłem. Coraz bardziej denerwowało mnie jej towarzystwo. Stawała się natarczywa, nie mogłem nic mówić ani robić.
- Chyba się położę - stwierdziłem,a brunetka zsunęła mi się z kolan.
- Dobranoc - szepnęła i przesłała mi całusa w powietrzu, po czym zniknęła za drzwiami pokoju. Prędko odblokowałem telefon i wybrałem numer Charlie. Od wczoraj nie dawała znaku życia,a wysłałem jej setki wiadomości. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. Numer zajęty. 
- Kurwa.
- Co jest ? Dziewczyna nie odpisuje ? - spytał Lou. - Znam ją ?
- Ona nie jest moją dziewczyną, ale tak. Znasz ją.
- Może mała podpowiedź ?
- To Charlie.
- Ta śliczniutka brunetka z baru ? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Mhmm. Martwię się, bo nie odpowiada - w prawej dłoni, w której trzymałem telefon, poczułem wibracje. Odblokowałem telefon i zerknąłem do skrzynki odbiorczej.

Od Charlie :
O mnie się nie martw, żyję ;)

Odetchnąłem z ulgą, mając pewność, że jest bezpieczna.
- Odpisała ?
- Odpisała - odpowiedziałem. - Nie byłeś przypadkiem umówiony z El ?
- A właśnie. To do wieczora ! - zawołał i wybiegł z pokoju. Pokręciłem głową z dezaprobatą i przykryłem się po uszy czarną kołdrą. Raz na jakiś czas można sobie odpuścić zajęcia.

Z perspektywy Louis'a.
- Hej kotku - zawołała Eleanor.
- Hej - mruknąłem i ucałowałem jej napudrowany policzek.
- Gdzie mnie dzisiaj zabierasz ?
- Jest taka ładna pogoda, więc uznałem, że przejdziemy się po mieście.
- Pewnie - przytaknęła, a ja chwyciłem jej zmarzniętą dłoń.
- Zimno ci ?
- Trochę.
- To po drodze wskoczymy do jakieś kawiarenki, a na razie musisz wytrzymać - wymruczałem jej do ucha, na co zachichotała.

Powoli przemierzaliśmy oświetlone ulice Londynu, zbliżając się do mojego ulubionego lokalu. Jak przystało na dżentelmena, otworzyłem przed nią drzwi i przepuściłem ją przodem.
- Co ci zamówić ? - spytałem przyglądając się menu, zawieszonemu na ścianie.
- Czekoladę z bitą śmietaną - odpowiedziała. - Zajmę nam stolik.
Ustawiłem się w kolejce i cierpliwie czekałem na swoją kolej. Złożyłem zamówienie i przysiadłem się do El.
- Zamyślony dzisiaj jesteś - stwierdziła po dłuższej chwili.
- Po prostu zmęczony. Nie wyspałem się dzisiaj.
Kelnerka przyniosła nasze gorące napoje, za co jej podziękowałem. Upiłem łyk świeżo mielonej kawy, zastanawiając się co w tej chwili robi Harry. Spojrzałem na zegarek, na którym wybiła godzina dziewiętnasta.
- Czas wracać do domu - szepnęła i wstała z miejsca.
- Odwiozę cię - zaproponowałem.
- Nie musisz. Z resztą i tak miałam jeszcze wpaść do koleżanki. Dobranoc Lou.
- Słodkich snów - powiedziałem, gdy brunetka zamknęła za sobą drzwi. Zapłaciłem i wyszedłem z kawiarni, kierując się w stronę akademika. Zarzuciłem na głowę kaptur i przyśpieszyłem kroku. Skręcając w boczną uliczkę, wpadłem na czyjeś mniejsze ciało.
- Charlie ? - zapytałem z niedowierzaniem, przyglądając się jej małej posturze.
- Hej Lou - wybełkotała.
- Widzę, że nieźle zabalowałaś. Chodź odprowadzę cię.
Na szczęście mniej więcej wiedziałem gdzie mieszka. Zamówiłem taksówkę i cierpliwie czekałem podtrzymując dziewczynę, by nie upadła na ziemię.
- Cholera - jęknęła i zgięła się w pół.
- Trzeba było tyle nie pić - stwierdziłem. Parę minut później nadjechała taksówka. Wepchnąłem do niej Charlie i usiadłem obok niej. Podałem jej adres zamieszkania, a kierowca prędko ruszył widząc w jakim stanie jest Charls.

- Chodź - podałem jej rękę, pomagając jej wstać. Wyjąłem jej klucze z torebki, po czym otworzyłem drzwi.
- Gdzieś ty była ?! - krzyknął znajomy głos z wnętrza mieszkania. Podniosłem wzrok i zaskoczony zerknąłem na Marie, która stała przed nami w szlafroku.
- Ja już pójdę - wymamrotałem i prędko wyszedłem z mieszkania.

środa, 17 kwietnia 2013

3. Nie wrzucaj wszystkiego do jednego worka, nie udźwigniesz.

Z perspektywy Charlie.
- Odpowiedz mi - powiedział błagalnym tonem, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy, którego zacięcie unikałam.
- Nie powinno cie to w ogóle interesować - warknęłam, krzyżując ręce na piersi.
- Chcę ci pomóc.
- Nawet sam nie wiesz jak.
- Gdybyś mi powiedziała starałbym się zainterweniować.
- Nie musisz. Sama sobie dobrze radzę - burknęłam, wywracając oczami. - Idziemy czy mam wrócić do domu ?
Harry ciężko westchnął i w ciszy ruszyliśmy do Starbucks'a oddalonego o niespełna kilometr.
- Jak na studiach ? - zapytałam chcąc przerwać krępującą ciszę między nami.
- Nie ciekawego. W sumie dlaczego pytasz ?
- Tak z ciekawości - mruknęłam, podążając za Styles'em.
- A u ciebie ? - spytał uśmiechając się uroczo.
- Ale co u mnie ?
- No jak ci idzie na studiach ?
- Nawet dobrze - skłamałam, spuszczając wzrok na kolorowe trampki, które miałam na nogach. Na ulicach panował ogromny tłok. Przechodnie przepychali się między sobą, starając jak najszybciej dotrzeć do domu. W końcu było już po czternastej. Weszliśmy do lokalu i podeszliśmy do lady.
- Zajmij stolik, ja zamówię - oznajmił chłodno Harry. Westchnęłam i ruszyłam do pustego stolika w rogu kawiarni. Zrezygnowana zajęłam swoje miejsce i oparłam dłonie o blat, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Trzymaj - mruknął mój towarzysz, podając mi kubek z gorącą cieczą.
- Dzięki.
- Co ci dzisiaj jest ?
- Co mi jest ? - prychnęłam, nerwowo ściskając plastikowy kubek. - To ty wciąż się czegoś czepiasz ! - krzyknęłam, a ludzie zaczęli odwracać się w naszym kierunku.
- Charlie ja niczego się nie czepiam. Po prostu się o ciebie martwię.
Westchnęłam ciężko, zadając sobie sprawę, że niepotrzebnie się uniosłam.
- Przepraszam - burknęłam pod nosem i zauważyłam jak Styles uśmiecha się pod nosem.
- Co powiedziałaś ?
- Powiedziałam przepraszam.
Harry uśmiechnął się delikatnie i do końca opróżnił zawartość przeźroczystego kubka.
- Chodź, przejdziemy się - skinęłam głową, przystając na jego propozycję.

- Harry ?
- Mhmm ? - mruknął, pozwalając mi kontynuować.
- Masz dziewczynę ? - spytałam speszona. Chłopak wydawał się przez chwilę zastanawiać nad odpowiedzią, po czym przecząco pokiwał głową.
- Dlaczego pytasz ?
- Ponieważ byłaby najszczęśliwszą kobietą na świecie - jego policzki oblały się rumieniem, na co zareagowała śmiechem. Stanęliśmy przed drzwiami mojego mieszkania, a Harry wsunął ręce w kieszenie swoich spodni.
- Dziękuje za wspólnie spędzone popołudnie - powiedziałam i musnęłam jego wciąż różowy policzek, po czym zniknęłam za drzwiami mieszkania. Z kuchni dobiegały jakieś hałasy, co mnie zaskoczyło, ponieważ Marie zawsze wraca po godzinie dziewiętnastej. Przestraszona skierowałam się do pomieszczenia, z którego dochodziły dziwne dźwięki.
- Michael ? - zapytałam zaskoczona obecnością chłopaka.
- Przeleciałaś go ? - spytał z kpiącym uśmieszkiem, przyklejonym do twarzy. Zacisnęłam pięści, czując jak narasta we mnie gniew. Gdyby nie to, że jest moim przyjacielem nie zawahałabym się go uderzyć.
- Tylko żartowałem ! - podszedł do mnie, rękoma oplatając mnie wokół talii. - Nie dramatyzuj, kotku.
- Nie nazywaj mnie tak - warknęłam i wyszarpnęłam się z jego silnego uścisku.
- Suka - burknął, myśląc, że go nie słyszę. Wściekła zatrzasnęłam się w moim pokoju. Po chwili rozbrzmiał mój telefon. Wyjęłam go z obcisłej kieszeni moich spodni i otworzyłam wiadomość.

Od Harry :
Mam nadzieję, że spotkamy się niedługo ? xoxo 

- Cholera - szepnęłam, rzucając się na łóżko. Jedyne czego w tej chwili chciałam to świętego spokoju. Czy naprawdę oczekuję zbyt wiele ?
***************
 Przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam.

niedziela, 7 kwietnia 2013

2.Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.

Z perspektywy Charlie.
- Muszę iść - szepnęłam do Michael'a, który leżał obok mnie i bawił się pojedynczym kosmykiem moich włosów.
- Czemu ?
- Miałam się dzisiaj spotkać z przyjacielem.
- Tym z klubu ? Henry'm ?
- Harry'm - poprawiłam go, uśmiechając się. Chłopak wstał i sięgnął po portfel. Wyjął z niego banknot o wartości dwustu funtów i podał mi go. Podeszłam do szafy i przebrałam się w świeże ciuchy.
- Co zamierzasz z nim zrobić ? - zapytał schodząc na dół.
- Sama nie wiem..
- Żal ci go ? - prychnął oburzony. W prawdzie Michael był moim przyjacielem, ale traktowałam go jak przeciętnego klienta, co bardzo mu się nie podobało. Obrażony wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Westchnęłam ciężko i poszłam do łazienki, by uszykować się na spotkanie. Na zegarze w przedpokoju wybiła godzina trzynasta, a umówiliśmy się na piętnastą. Postanowiłam jeszcze przejść się na zakupy do pobliskiego marketu. Zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam na ruchliwą ulicę. Przeszłam przez jezdnię i skierowałam się do sklepu, który znajdował się naprzeciw mojego mieszkania, które dzieliłam z Marie - studentką University College London. Krążąc pomiędzy regałami, ktoś wjechał we mnie wózkiem, co poskutkowało bolesnym upadkiem na podłogę.
- Kretyn - warknęłam, rozmasowując bolące ramię.
- Charlie ? - spytał sprawca wypadku. Zwróciłam oczy ku górze i zobaczyłam uśmiechniętego Louis'a.
- Nie powinieneś być na zajęciach ?
- Raz na jakiś czas można się urwać.
Może gdybym była w innej sytuacji, przytaknęłabym mu, ale na tę chwilę byłam wściekła. Gdybym miała możliwość uczęszczania do colleg'u nigdy nie opuściłabym ani jednego dnia.
- Wracaj - powiedziałam, podnosząc się i zbierając produkty, które wypadły z koszyka.
- O co ci chodzi ?
- Wracaj na zajęcia. Nie wmówisz mi, że będziesz chciał powtarzać rok lub by cię wyrzucono.
- Nie mogę. Jak mnie ktoś przyłapie ? Ne, nie dzisiaj dam sobie spokój.
- Jak chcesz. Żebyś potem nie żałował - oznajmiłam i podeszłam do lady, by zapłacić.
- Poczekaj ! - zawołał Lou, gdy miałam wychodzić.
- Po co ?
- Dlaczego się tak o mnie troszczysz ? - spytał, podbiegając do mnie z siatkami w rękach.
- Wcale się o ciebie nie troszczę. Wypominam ci głupie błędy, które popełniasz - wzruszyłam ramionami i wyszłam z marketu, taszcząc ze sobą ciężkie torby.
- Podwieźć cię ? - zaproponował Louis, wyciągając z kieszeni kluczyki.
- Nie, dzięki.
- A może jednak ?
- Lou mój dom jest naprzeciwko.
Przeszłam przez ruchliwą ulicę i skierowałam się do domu. Siatki położyłam na ziemi i otworzyłam drzwi. Zakupy odłożyłam na stole w kuchni i wybiegłam z mieszkania gdyż była już godzina czternasta trzydzieści. Z Harry'm umówiłam się przed TopShop'em, który znajdował się niedaleko jego uczelni. Szybkim krokiem skierowałam się na Strand Street gdzie znajdował się sklep.Gdy doszłam na miejsce zauważyłam Styles'a, który właśnie wychodził z uniwersytetu. Zadowolona pomachałam mu, a chłopak uśmiechnął się w moją stronę przyjaźnie. Szatyn przebiegł przez ulicę i przywitał mnie całusem w policzek.
- Cześć - powiedziałam wesoła.
- Hej. To gdzie idziemy ?
- Sama nie wiem. Mam ochotę na coś słodkiego. Może do Starbucks'a ?
- No pewnie - przystał na moją propozycję, a ja wyjęłam telefon, by zadzwonić po taksówkę.
- Może się przejdziemy ?
- To dwa kilometry stąd.
- Znam fajny skrót.
- No dobrze. W takim razie prowadź - zaśmiałam się. Ruszyliśmy w kierunku Garrick Street. Pamiętam doskonale to miejsce. To tam pierwszy raz to zrobiłam, w klubie London Pub z jakimś mężczyzną. Przechodząc obok klubu zauważyłam jego. Starałam się unikać jego wzroku i chowałam się za postacią Harry'ego aczkolwiek niczym to nie poskutkowało.
- Hej, hej ! - zawołał, wymachując butelką. Nerwowo przymknęłam powieki, ignorując jego zaczepki.
- Znasz go ? - szepnął Harry w moją stronę.
- Nie - skłamałam.
- Ty ! Odwróć się suko !
- Co powiedziałeś ? - zapytał wściekły Harry, powoli podchodząc do niego.
- Może masz ochotę na kolejny numerek ?! - krzyknął, ignorując poprzednie pytanie Styles'a. Zdenerwowany uderzył do pięścią w nos. Mężczyzna skrzywił się, łapiąc za obole miejsce.
- Harry proszę...
Odetchnęłam z ulgą, widząc, że mój towarzysz oddala się od swojego pokonanego przeciwnika.
- Kim on jest i co ci zrobił ? - spytał zdenerwowany. Boże w co ja się wkopałam...

*******************
Komentarz = Motywacja

wtorek, 2 kwietnia 2013

1. Ach, co za oszczędność czasu - zakochać się od pierwszego wejrzenia.

Z perspektywy Harry'ego.
Zajęcia - to jedyna rzecz, na której teraz powinienem skupić moją uwagę, jednak z Louis'em tak się nie da. Ostatnio pogorszyłem się w nauce, tracę to na oczach wszystkich. Nawet Zayn, który nigdy się nie uczy to zauważył. Jeżeli tak dalej pójdzie mogą mnie wyrzucić z uczelni ! Moje przemyślenia przerwał Tomlinson, który w podskokach wbiegł do pokoju.
- Czego chcesz ? - wściekły zapytałem, przytulając do siebie miękką poduszkę.
- Och, nie gniewaj się Harreh. To jeszcze nie koniec, zdążysz się podciągnąć - stwierdził i przytulił mnie mocno. Znów się dałem, cholera. - I co idziemy ?
- Gdzie znowu ?
- No do klubu ! Chodź będzie fajnie ! Zayn i Niall idą razem z nami.
- Ale co z Eleanor i Marie ? - spytałem przejęty. Tak Marie była moją dziewczyną. Przynajmniej tak dotychczas mi się wydawało..
- One sobie poradzą. Nie martw się - upewnił mnie mój przyjaciel. Narzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem za nim z pokoju. Klucze od pokoju oddaliśmy do sekretariatu i we czwórkę ruszyliśmy do klubu. Nie miałem zbytnio ochoty na balowanie po nocy i szlajanie się w tę i z powrotem z pijanym Louis'em, ale przecież czego się nie robi dla najlepszych przyjaciół. Gawędząc o sesjach i innych błahostkach doszliśmy do pubu. Tydzień temu spotkaliśmy tu Charlie i gdzieś miałem nadzieję, że znów ją tu dzisiaj zobaczymy. Spodobała mi się. Jej błękitne tęczówki działały na mnie jak dwa magnesy. Zapłaciliśmy za wejściówki i przebrnęliśmy przez tłum ludzi, którzy domagali się swoich. Zajęliśmy stolik tuż przy oknie, a wysoki kelner z tacą w ręku podszedł do nas z pytaniem, co chcielibyśmy zamówić.
- Ja poproszę piwo - zawołałem.
- My prosimy dwa razy Malibu - powiedział Lou. On z Niall'em nigdy się nie oszczędzali, a tym bardziej Malik, który zamówił dwa kieliszki czystej Whisky. Szatyn odszedł od naszego stolika, a Zayn podążył za nim i wszedł na parkiet. Zaczął flirtować z jakąś szczupłą blondynką, która zwyczajnie go olewała. Uśmiech sam nasunął się na moją twarz, gdy zrezygnowany wrócił do stolika. Kelner przyniósł nam swoje zamówienia, a ja wyjąłem portfel, by zapłacić jednak Niall podał mu banknot, a on zadowolony wrócił do swoich poprzednich czynności.
- Nie za duży ten napiwek ? - spytałem, popijając zimne piwo.
- Niech się cieszy - mruknął blondyn, opróżniając zawartość szklanki. - Idziemy Lou ?
- A co mi tam, dalej ! Chłopacy wybiegli na parkiet i zaczęli odstawiać jakieś figury taneczne, o ile można tak to było nazwać. Rozejrzałem się po sali z nadzieją, że przy jednym ze stolików znajdę Charlie i nie myliłem się. Siedziała samotnie, popijając jakąś miksturę.
- Zaraz wracam - mruknąłem do Malik'a i podszedłem do brunetki.
- Hej - powiedziałem wesoło i dosiadłem się do niej.
- Znamy się ?
- Tydzień temu się tutaj poznaliśmy. Ty na kogoś czekałaś, a ja byłem z przyjacielem.
- Poczekaj... Henry ?
- Harry - poprawiłem ją, słodko się uśmiechając. - Znów czekasz na przyjaciółkę ?
- Tak - odpowiedziała niepewnie, unikając mojego wzroku.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
- Nie no coś ty. A ty jesteś sam ?
- Z przyjaciółmi. Może chciałabyś się do nas dosiąść ?
- Nie będę przeszkadzać ?
- Skąd ! - powiedziałem i pociągnąłem ją do naszego stolika. Charlie usiadła obok mnie, a Zayn spojrzał na nią zalotnie, na co ja zareagowałem jednoznacznie.
- Jestem Charlie, miło mi cię poznać.
- Jestem Zayn - przedstawił się i uścisnął jej dłoń. Charls uśmiechnęła się uroczo i dopiła swojego drinka. Była taka urocza.
- Mam do ciebie prośbę.
- No to proś.
- Mogłabyś mi dać swój numer ?
- No pewnie - zgodziła się, a mi kamień spadł z serca. Wymieniliśmy się numerami, a dziewczyna wyszła. Znów zostałem sam, z setką myśli kłębiących mi się w głowie. Jej tajemniczość bardzo mi imponowała.