Obładowana torbami wróciłam do domu i od razu zaczęłam przygotowania do spotkania. Zamknęłam się w łazience i spojrzałam w lustro wiszące przede mną. Rozebrałam się i weszłam do wanny, do której lała się gorąca woda. Z półki wzięłam płyn do kąpieli i nalałam go odrobinę do wanny. Zakręciłam kurek i ułożyłam się w wygodnej dla mnie pozycji. Odetchnęłam, przymykając oczy i rozkoszując się chwilą.
- Jestem ! - wrzasnął ktoś z dołu, wybudzając mnie ze snu.
- O Boże... - szepnęłam, przypominając sobie o randce z Harry'm. Owinęłam się ręcznikiem i spuściłam wodę z wanny. Wbiegłam do sypialni i wytarłam się do sucha. Przebrałam się w sukienkę, którą dzisiaj dostałam od Styles'a, a na nogi wsunęłam cieliste szpilki. Na plecy narzuciłam granatowy żakiet i rozczesałam wciąż wilgotne włosy. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni, w której siedziała Marie.
- Wychodzisz gdzieś ? - zapytała, przeglądając coś na laptopie.
- Mhmm.
Wtem w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zadowolona pobiegłam, by otworzyć drzwi Harry'emu.
- Cześć - przywitał mnie całusem w policzek.
- Idziemy ?
- No jasne.
Chłopak otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadłam zamknął je za mną, okrążył dookoła samochód i usiadł za kierownicą. Odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku miasta.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam ciekawa, wyglądając przez szybę samochodu.
- Zaraz zobaczysz.
- Nienawidzę niespodzianek.
Harry zaśmiał się uroczo i zaparkował nieopodal parku otaczającego Tamizę. Wysiałam i ruszyłam za chłopakiem. Stanęliśmy na moście, a on wskazał na łódkę, wyścieloną kolorowymi poduszkami.
- Naprawdę popłyniemy ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Naprawdę, a teraz chodź.
Okrążyliśmy most wokoło i zeszliśmy na dół. Harry przytrzymał moją rękę, bym nie upadła, schodząc po stromym zboczu,a następnie usiadł na wprost mnie. Chwycił za wiosła i powoli zaczął nimi poruszać w przód.
- Jesteś wspaniały.
Styles uśmiechnął się i zauważyłam jak jego policzki się rumienią.
- Gdzie płyniemy ?
- Musisz zadawać tyle pytań ? - mruknął, oglądając się za siebie.
- Tak muszę.
Harry pokręcił głową z dezaprobatą i zachichotał. Rozejrzałam się na boki, otaczały nas wysokie dęby i pojedyncze lampy uliczne.
- Pięknie tu.
- Dlatego cię tu zabrałem.
Przez chwilę zapadła między nami niekomfortowa cisza, którą przerwał mój towarzysz.
- Co z twoją mamą ? - zapytał z troską.
- Możemy o tym nie rozmawiać ?
- Chcę ci pomóc, Charls.
- Sama sobie poradzę - syknęłam, bawiąc się palcami u lewej dłoni.
- Daj sobie pomóc.
- Nie potrzebuję twojej pomocy. Nie powinno cię to w ogóle interesować.
- Jestem twoim przyjacielem wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Czyżby ?
- O co ci teraz chodzi ?
- Jeżeli tak to ma dalej wyglądać to lepiej mnie wysadź.
- Dobrze przestanę.
Za drugim motem zatrzymaliśmy się, a Harry przywiązał łódkę do słupa, po czym pomógł mi wysiąść. Weszliśmy do restauracji, a kelner poprowadził nas do ogrodu gdzie zastawiony był stolik dla dwóch osób. Harry odsunął krzesło, na którym usiadłam, a po chwili zajął miejsce na wprost mnie. Kelnerka przyniosła nam napoje, a po chwili kelner przyniósł nam kolację.
- Co zamierzasz robić w przyszłości ? - zapytałam ni stąd ni zowąd.
- Jeżeli znajdzie się posada uczyłbym w szkole muzyki. A ty ?
- Sama jeszcze nie wiem.
- A poza tym do jakiej uczelni chodzisz ?
Cholera, trafił w sedno.
Zastanawiając się jak wybrnąć z sytuacji, do naszego stolika podszedł kelner pytając się czy niczego nam nie trzeba. Podobnie jak Harry zaprzeczyłam, a mężczyzna wrócił do środka. Zjedliśmy wymieniając się nieistotnymi pierdołkami na temat naszego dzieciństwa.
- Wracamy ? - spytałam niepewnie, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Jeżeli chcesz to pewnie.
Wyszliśmy z lokalu i wsiedliśmy za samochodu, który stał nieopodal restauracji. Otworzył przede mną drzwi, a ja wsiadłam, po czym okrążył dookoła samochód i zasiadł za kierownicą. Drogę do mojego mieszkania spędziliśmy w milczeniu.
- Dziękuję ci Harry za miły wieczór.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Ja też.
Wysiadłam z czarnego range rover'a i zatrzasnęłam za sobą drzwi. O dziwo drzwi frontowe były zamknięte. Na szczęście wzięłam ze sobą zapasowe klucze i otworzyłam je.
- Jesteś ?! - krzyknęłam, wyczekując odpowiedzi, ale jedyne z czym się spotkałam to własne echo. Ściągnęłam niewygodne szpilki i weszłam do kuchni. Na blacie leżała zmiętolona karteczka, którą odwinęłam i odczytałam wiadomość na głos :
- Nie wrócę na noc do domu, szmato.
Zawrzało we mnie, gdy zdałam sobie sprawę, że osoba, którą darzyłam szacunkiem nazwała mnie szmatą. Może zna Harry'ego ? Co ja jej do cholery zrobiłam ? Zrezygnowana zatrzasnęłam się we własnym pokoju, zastanawiając się czym sobie na to zasłużyłam.
*******
Najgorszy rozdział jaki kiedykolwiek tutaj opublikowałam :)) Zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga.