czwartek, 30 maja 2013

7. Oczy ukochanej kobiety były zawsze dla mężczyzny okularami, przez które patrzył na świat.

Oczami Charlie.
Obładowana torbami wróciłam do domu i od razu zaczęłam przygotowania do spotkania. Zamknęłam się w łazience i spojrzałam w lustro wiszące przede mną. Rozebrałam się i weszłam do wanny, do której lała się gorąca woda. Z półki wzięłam płyn do kąpieli i nalałam go odrobinę do wanny. Zakręciłam kurek i ułożyłam się w wygodnej dla mnie pozycji. Odetchnęłam, przymykając oczy i rozkoszując się chwilą.

- Jestem ! - wrzasnął ktoś z dołu, wybudzając mnie ze snu.
- O Boże... - szepnęłam, przypominając sobie o randce z Harry'm. Owinęłam się ręcznikiem i spuściłam wodę z wanny. Wbiegłam do sypialni i wytarłam się do sucha. Przebrałam się w sukienkę, którą dzisiaj dostałam od Styles'a, a na nogi wsunęłam cieliste szpilki. Na plecy narzuciłam granatowy żakiet i rozczesałam wciąż wilgotne włosy. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni, w której siedziała Marie.
- Wychodzisz gdzieś ? - zapytała, przeglądając coś na laptopie.
- Mhmm.
Wtem w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zadowolona pobiegłam, by otworzyć drzwi Harry'emu.
- Cześć - przywitał mnie całusem w policzek.
- Idziemy ?
- No jasne.
Chłopak otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadłam zamknął je za mną, okrążył dookoła samochód i usiadł za kierownicą. Odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku miasta.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam ciekawa, wyglądając przez szybę samochodu.
- Zaraz zobaczysz.
- Nienawidzę niespodzianek.
Harry zaśmiał się uroczo i zaparkował nieopodal parku otaczającego Tamizę. Wysiałam i ruszyłam za chłopakiem. Stanęliśmy na moście, a on wskazał na łódkę, wyścieloną kolorowymi poduszkami.
- Naprawdę popłyniemy ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Naprawdę, a teraz chodź.
Okrążyliśmy most wokoło i zeszliśmy na dół. Harry przytrzymał moją rękę, bym nie upadła, schodząc po stromym zboczu,a następnie usiadł na wprost mnie. Chwycił za wiosła i powoli zaczął nimi poruszać w przód.
- Jesteś wspaniały.
Styles uśmiechnął się i zauważyłam jak jego policzki się rumienią.
- Gdzie płyniemy ?
- Musisz zadawać tyle pytań ? - mruknął, oglądając się za siebie.
- Tak muszę.
Harry pokręcił głową z dezaprobatą i zachichotał. Rozejrzałam się na boki, otaczały nas wysokie dęby i pojedyncze lampy uliczne.
- Pięknie tu.
- Dlatego cię tu zabrałem.
Przez chwilę zapadła między nami niekomfortowa cisza, którą przerwał mój towarzysz.
- Co z twoją mamą ? - zapytał z troską.
- Możemy o tym nie rozmawiać ?
- Chcę ci pomóc, Charls.
- Sama sobie poradzę - syknęłam, bawiąc się palcami u lewej dłoni.
- Daj sobie pomóc.
- Nie potrzebuję twojej pomocy. Nie powinno cię to w ogóle interesować.
- Jestem twoim przyjacielem wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Czyżby ?
- O co ci teraz chodzi ?
- Jeżeli tak to ma dalej wyglądać to lepiej mnie wysadź.
- Dobrze przestanę.
Za drugim motem zatrzymaliśmy się, a Harry przywiązał łódkę do słupa, po czym pomógł mi wysiąść. Weszliśmy do restauracji, a kelner poprowadził nas do ogrodu gdzie zastawiony był stolik dla dwóch osób. Harry odsunął krzesło, na którym usiadłam, a po chwili zajął miejsce na wprost mnie. Kelnerka przyniosła nam napoje, a po chwili kelner przyniósł nam kolację.
- Co zamierzasz robić w przyszłości ? - zapytałam ni stąd ni zowąd.
- Jeżeli znajdzie się posada uczyłbym w szkole muzyki. A ty ?
- Sama jeszcze nie wiem.
- A poza tym do jakiej uczelni chodzisz ?
Cholera, trafił  w sedno.
Zastanawiając się jak wybrnąć z sytuacji, do naszego stolika podszedł kelner pytając się czy niczego nam nie trzeba. Podobnie jak Harry zaprzeczyłam, a mężczyzna wrócił do środka. Zjedliśmy wymieniając się nieistotnymi pierdołkami na temat naszego dzieciństwa.
- Wracamy ? - spytałam niepewnie, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Jeżeli chcesz to pewnie.
Wyszliśmy z lokalu i wsiedliśmy za samochodu, który stał nieopodal restauracji. Otworzył przede mną drzwi, a ja wsiadłam, po czym okrążył dookoła samochód i zasiadł za kierownicą. Drogę do mojego mieszkania spędziliśmy w milczeniu.
- Dziękuję ci Harry za miły wieczór.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Ja też.
Wysiadłam z czarnego range rover'a i zatrzasnęłam za sobą drzwi. O dziwo drzwi frontowe były zamknięte. Na szczęście wzięłam ze sobą zapasowe klucze i otworzyłam je.
- Jesteś ?! - krzyknęłam, wyczekując odpowiedzi, ale jedyne z czym się spotkałam to własne echo. Ściągnęłam niewygodne szpilki i weszłam do kuchni. Na blacie leżała zmiętolona karteczka, którą odwinęłam i odczytałam wiadomość na głos :
- Nie wrócę na noc do domu, szmato.
Zawrzało we mnie, gdy zdałam sobie sprawę, że osoba, którą darzyłam szacunkiem nazwała mnie szmatą. Może zna Harry'ego ? Co ja jej do cholery zrobiłam ? Zrezygnowana zatrzasnęłam się we własnym pokoju, zastanawiając się czym sobie na to zasłużyłam.

*******
Najgorszy rozdział jaki kiedykolwiek tutaj opublikowałam :)) Zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga.

niedziela, 12 maja 2013

6. Odwaga nie jest obecnie tak rozpowszechniona jak talent.

Z perspektywy Charlie.
Przed wyjściem dokonałam ostatnich poprawek i wyszłam z mieszkania. Zostało mi dziesięć minut, by dojść do centrum handlowego, w którym miałam spotkać się z Harry'm. 
- Cholera, znowu się spóźnię - warknęłam i zadzwoniłam po taksówkę. Parę minut później podjechała taksówka, pośpiesznie wsiadłam i podałam mu nazwę ulicy. Mężczyzna skinął głową i ruszył, widząc jak niespokojnie wiercę się w miejscu. 
- Już - powiedział ze sztucznym uśmiechem, a ja wyjęłam z kieszeni jeansów banknot i rzuciłam nim w taksówkarza. Oburzony moim zachowaniem prędko odjechał, a ja pobiegłam do kawiarenki, w której miał czekać na mnie Styles. 
- Prze..przepraszam Harry - wysapałam, gdy zobaczyłam mojego przyjaciela, siedzącego przy stoliku. 
- Nic się nie stało - odpowiedział i uśmiechnął się uroczo. - Przyzwyczaiłem się już, że nigdy nie jesteś na czas. 
Zachichotałam, zdając sobie sprawę z własnego roztrzepania i zajęłam miejsce na wprost towarzysza. 
- Dlaczego umówiliśmy się tutaj ? Niespecjalnie lubię chodzić na zakupy - wyznałam, rozglądając się po bokach. 
- Bo mam dla ciebie niespodziankę, ale to wytłumaczę ci później. A teraz chodź nie możemy marnować czasu. 
Wstałam i razem opuściliśmy lokal, kierując się do sklepu z odzieżą. Ekspedientka powitała nas uśmiechem i jakby się nas tutaj spodziewała zaprowadziła mnie do przymierzalni. 
- Harry o co tutaj chodzi ? - zapytałam, nic z tego nie rozumiejąc. 
- Wybierz jedną z sukienek.
- Ale po co ? 
- Po prostu wybierz - warknął, poirytowany moim zachowaniem. Westchnęłam i weszłam do przymierzalni, przeglądając cztery sukienki zawieszone na wieszakach. Ciemnozieloną odłożyłam na bok, ponieważ nie podobał mi się jej fason jak i sam kolor, a przymierzyłam kremową sukienkę z kołnierzykiem przyozdobionym cekinami. Odsłoniłam zasłonę, obracając się wokół własnej osi. 
- Wyglądasz pięknie. Weźmiemy tą ! - zawołał, przywołując do siebie ekspedientkę wskazującym palcem. 
- Nie mam tyle przy sobie, Harry - chłopak zaśmiał się, wyciągając banknoty z portfela. - Nie, nie będziesz za mnie płacił. 
Styles wydawał się nie słyszeć moich słów, ponieważ dalej odliczał pieniądze aż w końcu podał jej widocznie wystarczającą sumę.
- Przebierz się. 
- Jesteś okropny - naburmuszona wróciłam do przymierzalni i przebrałam się w swoje ciuchy. Podałam sukienkę ekspedientce, która złożyła ją i wsadziła do torby z logo firmy. 
- Po co mi ona ? 
- Dowiesz się w swoim czasie. 
Chłopak pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do sklepu obuwniczego, a kobieta stojąca przy ladzie podała nam wielką torbę, po czym wyszliśmy. 
- O co tu do cholery chodzi, Styles ? 
- Nie mogę ci powiedzieć, bo nie będzie zabawy - stwierdził, wzruszając ramionami. 
- Ale do jubilera mnie już nie zabierzesz ! W ogóle co jest w tym pudle, co przed chwilą odebraliśmy ?
- Chyba buty, nie ?
- Po co mi one ?
- Przestań zadawać tyle pytań i chodź ze mną - powiedział, wywracając oczami. 
- Do jubilera ? - spytałam podejrzliwie, chcąc się upewnić. 
- Nie ! - oznajmił, przecząco kręcąc głową. Podążyliśmy obszernym holem, rozglądając się po bokach, podziwiając kosztowne wystawy sklepów. 
- Tutaj - pokierował mną Harry i skręciliśmy w lewo, zatrzymując się przed sklepem jubilerskim.
- Kłamczuch - warknęłam, splatając ręce na piersiach. 
- Nie gniewaj się. Musiałem - chłopak podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Miłe poczucie bezpieczeństwa  rozeszło się po moim ciele. 
- I tak nie wejdę.
- Więc cię wniosę.
- Harry nie... - zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej Styles wziął mnie w swoje silne ramiona i mocno trzymał, bym mu się nie wyszarpała. Zrezygnowana pisnęłam i wtuliłam głowę w jego szybko poruszającą się klatkę piersiową. Jego serce biło niespokojnie, a oddech był nierówny. 
- Wszystko w porządku ? - zapytałam, gdy puścił mnie na ziemię. 
- No jasne. 
- Nie chcę prezentów. Nie takich drogich. 
- Nie są drogie, ale to wytłumaczę ci później. 
- Dzień dobry - powiedziała starsza ekspedientka i pokazała nam byśmy do niej podeszli. - Więc czego państwo szukacie ? 
- Wyjątkowego naszyjnika - odpowiedział jej mój przyjaciel, a gdy zaczęła wyciągać biżuterię przyjrzałam się jej uważniej. Te rysy, ten kształt twarzy. 
- Nie wierzę - szepnęłam, czego pożałowałam.
- W co ? 
- W ni..nic. Piękne są te naszyjniki. Ten jest śliczny, weźmy go. 
- No dobrze. W takim razie poprosimy ten. 
- Wyjdę już na zewnątrz. 
- Wszystko w porządku ? - zapytał z troską Harry. 
- Tak, po prostu mi gorąco. 
Usiadłam na ławeczce pomiędzy wyrośniętymi roślinami fikusa i odetchnęłam z ulgą. Czyżby się przeprowadzili ? Ale po co ? I po co jej praca do cholery ? Ojciec już nie pracuje ? 
- Na pewno dobrze się czujesz ? - zapytał zatroskany i usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem. Chociaż raz będę w stosunku z nim szczera. 
- Nie. Ta kobieta... ta ekspedientka to moja... moja mama. 
- To chyba dobrze nie ? Ale dlaczego nie powiedziałaś jej cześć ? Unikasz jej ? 
- Pozwól mi dokończyć - wysyczałam zdenerwowana. - Nie mieszkam z nimi. Nie widziałam ich parę dobrych lat, a teraz przeprowadzili się tutaj. 
- Ale dlaczego ? Uciekłaś ? 
- Kiedyś ci to wytłumaczę, Harry. Teraz nie ma na to czasu. Idziemy jeszcze gdzieś ? 
- Nie to już koniec, a ja muszę to teraz zrobić. Te zakupy, to wszystko, tylko z jednego powodu. Po prostu chciałem by było wyjątkowo i byś czuła się jak księżniczka... - przerwałam mu, widząc jak się męczy. 
- Po prostu powiedz, Harry. Nie bój się - delikatnie złapałam jego dużą dłoń, dodając mu tym otuchy. 
- Poszłabyś ze mną na randkę, dzisiaj o osiemnastej ? - zapytał z nadzieją. Serce mnie ścisnęło, widząc jak mu zależy. 
- Nie powinnam - szepnęłam niepewnie, spuszczając wzrok.
- No trudno. Ktoś inny zobaczy cię w tej oszałamiającej sukience. 
- Pójdę - zdecydowałam szybko, pocierając kciukiem jego dłoń, którą wciąż trzymałam. 
- Naprawdę ? 
- No tak. Będę gotowa na osiemnastą, do zobaczenia Harry - pożegnałam się z nim i szybko pocałowałam go w policzek na pożegnanie. 

*********
ba dum tss !
Rozdział nawet mi się podoba, trochę kiczowaty, ale wszyscy czekali na słit scenę Charlie i Harry'ego ! 
Obczajcie również, że na blogu jest już 1279 wyświetleń
DZIĘKUJĘ I NIE WIEM CO WIĘCEJ NAPISAĆ : D
A w komentarzach podajcie mi jakie może być połączenie imion Charlie i Harry'ego ; ) 

sobota, 4 maja 2013

5. Być człowiekiem, to znaczy być odpowiedzialnym.

Z perspektywy Charlie.
- O mój Boże - burknęłam, czując jak rozsadza mi głowę. Zeszłam na dół, do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki, która stała na stole. 
- Jak się czujesz ? - spytała Marie, która chwilę temu weszła.
- Na prawdę świetnie - zakpiłam, czując jak ból głowy nasila się z każdą chwilą. - Gdzie tabletki ? 
Dziewczyna podeszła do mebli kuchennych i z jednej z szafek wyjęła apteczkę. Podała mi tabletki przeciwbólowe, które od razu zażyłam. 
- Idę na górę - mruknęłam, przymykając oczy.
- Zrobić si śniadanie ? 
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
Weszłam do pokoju, po czym wskoczyłam do łóżka, przykrywając się po uszy kołdrą. Dzisiaj przeleżę cały dzień, czytając romansidła, które zabrałam z domu. Pamiętam gdy mama siedziała przed kominkiem z kubkiem herbaty i lekturą. Potrafiła tak spędzać całe niedziele. Z szafki nocnej wyjęłam jedna z powieści i przejrzałam spis treści. Jeżeli się przyłożę powinnam ja dzisiaj skończyć. Przekartkowałam na pierwszą stronę i zatraciłam się w lekturze.

Około godziny czternastej byłam zmuszona przerwać, gdyż mój żołądek wykręcał się z głodu. Zagięłam róg strony, na której się zatrzymałam i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. Na talerzu leżały naleśniki polane syropem. Wyjęłam naczynie i położyłam na stole. Nie zważając na to, że są zimne szybko je zjadłam. Talerz wstawiłam do zlewu, który i tak był już pełen, a z blatu wzięłam jabłko. Wróciłam do sypialni i kontynuowałam czytanie. Niestety parę minut później telefon leżący na mojej szafce zabrzęczał, informując mnie o nowej wiadomości. Odblokowałam go i odczytałam wiadomość. 

Od Michael :
Zaraz będę, szykuj się. 

Zrezygnowana opadłam na poduszki. Nie miałam dzisiaj ochoty dosłownie na nic. Wzięłam szczotkę i rozczesałam splątane włosy, po czym wyskoczyłam spod nagrzanej kołdry i przebrałam się. W mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Niechętnie zeszłam na dół i wpuściłam Michael'a do środka. Chłopak wpił się w moje wargi. Delikatnie oddałam pocałunek. Ścisnął mój pośladek na co za zareagowałam jednoznacznie i odsunęłam się od niego. 
- Musimy ? - jęknęłam, spoglądając w jego czekoladowe oczy. 
- Jesteś prostytutką. Ty powinnaś chcieć to robić, a nie mi odradzać. 
- Nie mów tak. 
- Dobrze wiesz, że nie uciekniesz od prawdy. Przyzwyczaj się do tego kim jesteś i pogódź się z tym, że to się nigdy nie zmieni. 
- Wyjdź - warknęłam, wskazując palcem na drzwi frontowe. 
- Co ? - prychnął, lekceważąco wywracając oczami.
- Wypierdalaj ! 
Chłopak zaskoczony moją reakcją opuścił progi mieszkania. Wściekła weszłam do salonu, rozglądając się dookoła. Zrzuciłam ze stołu szklany wazon i usiadłam na nim.
- Kurwa dlaczego ja ?! - krzyknęłam, nerwowo ściskając pięści. Wróciłam na górę i ściągnęłam ciasne jeansy, po czym schowałam się pod kołdrą. Słowa Michael'a dały mi wiele do myślenia. W końcu jestem bezwartościową dziwką, taką na raz. Sięgnęłam  po telefon chcąc sprawdzić czy nikt nie próbował się ze mną skontaktować w ciągu ostatnich trzydziestu minut. 

Jedna nieodebrana wiadomość od Harry :
Masz jutro czas po szesnastej ? 

Do Harry :
No jasne. Jutro pod twoją uczelnią. 

Odłożyłam telefon i wygodnie ułożyłam głowę na poduszce. Nie miałam ochoty czytać dalej. Pogrążona w rozmyślaniach usnęłam. 

~~~~~
Krótko i okropnie :)))