niedziela, 7 kwietnia 2013

2.Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.

Z perspektywy Charlie.
- Muszę iść - szepnęłam do Michael'a, który leżał obok mnie i bawił się pojedynczym kosmykiem moich włosów.
- Czemu ?
- Miałam się dzisiaj spotkać z przyjacielem.
- Tym z klubu ? Henry'm ?
- Harry'm - poprawiłam go, uśmiechając się. Chłopak wstał i sięgnął po portfel. Wyjął z niego banknot o wartości dwustu funtów i podał mi go. Podeszłam do szafy i przebrałam się w świeże ciuchy.
- Co zamierzasz z nim zrobić ? - zapytał schodząc na dół.
- Sama nie wiem..
- Żal ci go ? - prychnął oburzony. W prawdzie Michael był moim przyjacielem, ale traktowałam go jak przeciętnego klienta, co bardzo mu się nie podobało. Obrażony wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Westchnęłam ciężko i poszłam do łazienki, by uszykować się na spotkanie. Na zegarze w przedpokoju wybiła godzina trzynasta, a umówiliśmy się na piętnastą. Postanowiłam jeszcze przejść się na zakupy do pobliskiego marketu. Zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam na ruchliwą ulicę. Przeszłam przez jezdnię i skierowałam się do sklepu, który znajdował się naprzeciw mojego mieszkania, które dzieliłam z Marie - studentką University College London. Krążąc pomiędzy regałami, ktoś wjechał we mnie wózkiem, co poskutkowało bolesnym upadkiem na podłogę.
- Kretyn - warknęłam, rozmasowując bolące ramię.
- Charlie ? - spytał sprawca wypadku. Zwróciłam oczy ku górze i zobaczyłam uśmiechniętego Louis'a.
- Nie powinieneś być na zajęciach ?
- Raz na jakiś czas można się urwać.
Może gdybym była w innej sytuacji, przytaknęłabym mu, ale na tę chwilę byłam wściekła. Gdybym miała możliwość uczęszczania do colleg'u nigdy nie opuściłabym ani jednego dnia.
- Wracaj - powiedziałam, podnosząc się i zbierając produkty, które wypadły z koszyka.
- O co ci chodzi ?
- Wracaj na zajęcia. Nie wmówisz mi, że będziesz chciał powtarzać rok lub by cię wyrzucono.
- Nie mogę. Jak mnie ktoś przyłapie ? Ne, nie dzisiaj dam sobie spokój.
- Jak chcesz. Żebyś potem nie żałował - oznajmiłam i podeszłam do lady, by zapłacić.
- Poczekaj ! - zawołał Lou, gdy miałam wychodzić.
- Po co ?
- Dlaczego się tak o mnie troszczysz ? - spytał, podbiegając do mnie z siatkami w rękach.
- Wcale się o ciebie nie troszczę. Wypominam ci głupie błędy, które popełniasz - wzruszyłam ramionami i wyszłam z marketu, taszcząc ze sobą ciężkie torby.
- Podwieźć cię ? - zaproponował Louis, wyciągając z kieszeni kluczyki.
- Nie, dzięki.
- A może jednak ?
- Lou mój dom jest naprzeciwko.
Przeszłam przez ruchliwą ulicę i skierowałam się do domu. Siatki położyłam na ziemi i otworzyłam drzwi. Zakupy odłożyłam na stole w kuchni i wybiegłam z mieszkania gdyż była już godzina czternasta trzydzieści. Z Harry'm umówiłam się przed TopShop'em, który znajdował się niedaleko jego uczelni. Szybkim krokiem skierowałam się na Strand Street gdzie znajdował się sklep.Gdy doszłam na miejsce zauważyłam Styles'a, który właśnie wychodził z uniwersytetu. Zadowolona pomachałam mu, a chłopak uśmiechnął się w moją stronę przyjaźnie. Szatyn przebiegł przez ulicę i przywitał mnie całusem w policzek.
- Cześć - powiedziałam wesoła.
- Hej. To gdzie idziemy ?
- Sama nie wiem. Mam ochotę na coś słodkiego. Może do Starbucks'a ?
- No pewnie - przystał na moją propozycję, a ja wyjęłam telefon, by zadzwonić po taksówkę.
- Może się przejdziemy ?
- To dwa kilometry stąd.
- Znam fajny skrót.
- No dobrze. W takim razie prowadź - zaśmiałam się. Ruszyliśmy w kierunku Garrick Street. Pamiętam doskonale to miejsce. To tam pierwszy raz to zrobiłam, w klubie London Pub z jakimś mężczyzną. Przechodząc obok klubu zauważyłam jego. Starałam się unikać jego wzroku i chowałam się za postacią Harry'ego aczkolwiek niczym to nie poskutkowało.
- Hej, hej ! - zawołał, wymachując butelką. Nerwowo przymknęłam powieki, ignorując jego zaczepki.
- Znasz go ? - szepnął Harry w moją stronę.
- Nie - skłamałam.
- Ty ! Odwróć się suko !
- Co powiedziałeś ? - zapytał wściekły Harry, powoli podchodząc do niego.
- Może masz ochotę na kolejny numerek ?! - krzyknął, ignorując poprzednie pytanie Styles'a. Zdenerwowany uderzył do pięścią w nos. Mężczyzna skrzywił się, łapiąc za obole miejsce.
- Harry proszę...
Odetchnęłam z ulgą, widząc, że mój towarzysz oddala się od swojego pokonanego przeciwnika.
- Kim on jest i co ci zrobił ? - spytał zdenerwowany. Boże w co ja się wkopałam...

*******************
Komentarz = Motywacja

wtorek, 2 kwietnia 2013

1. Ach, co za oszczędność czasu - zakochać się od pierwszego wejrzenia.

Z perspektywy Harry'ego.
Zajęcia - to jedyna rzecz, na której teraz powinienem skupić moją uwagę, jednak z Louis'em tak się nie da. Ostatnio pogorszyłem się w nauce, tracę to na oczach wszystkich. Nawet Zayn, który nigdy się nie uczy to zauważył. Jeżeli tak dalej pójdzie mogą mnie wyrzucić z uczelni ! Moje przemyślenia przerwał Tomlinson, który w podskokach wbiegł do pokoju.
- Czego chcesz ? - wściekły zapytałem, przytulając do siebie miękką poduszkę.
- Och, nie gniewaj się Harreh. To jeszcze nie koniec, zdążysz się podciągnąć - stwierdził i przytulił mnie mocno. Znów się dałem, cholera. - I co idziemy ?
- Gdzie znowu ?
- No do klubu ! Chodź będzie fajnie ! Zayn i Niall idą razem z nami.
- Ale co z Eleanor i Marie ? - spytałem przejęty. Tak Marie była moją dziewczyną. Przynajmniej tak dotychczas mi się wydawało..
- One sobie poradzą. Nie martw się - upewnił mnie mój przyjaciel. Narzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem za nim z pokoju. Klucze od pokoju oddaliśmy do sekretariatu i we czwórkę ruszyliśmy do klubu. Nie miałem zbytnio ochoty na balowanie po nocy i szlajanie się w tę i z powrotem z pijanym Louis'em, ale przecież czego się nie robi dla najlepszych przyjaciół. Gawędząc o sesjach i innych błahostkach doszliśmy do pubu. Tydzień temu spotkaliśmy tu Charlie i gdzieś miałem nadzieję, że znów ją tu dzisiaj zobaczymy. Spodobała mi się. Jej błękitne tęczówki działały na mnie jak dwa magnesy. Zapłaciliśmy za wejściówki i przebrnęliśmy przez tłum ludzi, którzy domagali się swoich. Zajęliśmy stolik tuż przy oknie, a wysoki kelner z tacą w ręku podszedł do nas z pytaniem, co chcielibyśmy zamówić.
- Ja poproszę piwo - zawołałem.
- My prosimy dwa razy Malibu - powiedział Lou. On z Niall'em nigdy się nie oszczędzali, a tym bardziej Malik, który zamówił dwa kieliszki czystej Whisky. Szatyn odszedł od naszego stolika, a Zayn podążył za nim i wszedł na parkiet. Zaczął flirtować z jakąś szczupłą blondynką, która zwyczajnie go olewała. Uśmiech sam nasunął się na moją twarz, gdy zrezygnowany wrócił do stolika. Kelner przyniósł nam swoje zamówienia, a ja wyjąłem portfel, by zapłacić jednak Niall podał mu banknot, a on zadowolony wrócił do swoich poprzednich czynności.
- Nie za duży ten napiwek ? - spytałem, popijając zimne piwo.
- Niech się cieszy - mruknął blondyn, opróżniając zawartość szklanki. - Idziemy Lou ?
- A co mi tam, dalej ! Chłopacy wybiegli na parkiet i zaczęli odstawiać jakieś figury taneczne, o ile można tak to było nazwać. Rozejrzałem się po sali z nadzieją, że przy jednym ze stolików znajdę Charlie i nie myliłem się. Siedziała samotnie, popijając jakąś miksturę.
- Zaraz wracam - mruknąłem do Malik'a i podszedłem do brunetki.
- Hej - powiedziałem wesoło i dosiadłem się do niej.
- Znamy się ?
- Tydzień temu się tutaj poznaliśmy. Ty na kogoś czekałaś, a ja byłem z przyjacielem.
- Poczekaj... Henry ?
- Harry - poprawiłem ją, słodko się uśmiechając. - Znów czekasz na przyjaciółkę ?
- Tak - odpowiedziała niepewnie, unikając mojego wzroku.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
- Nie no coś ty. A ty jesteś sam ?
- Z przyjaciółmi. Może chciałabyś się do nas dosiąść ?
- Nie będę przeszkadzać ?
- Skąd ! - powiedziałem i pociągnąłem ją do naszego stolika. Charlie usiadła obok mnie, a Zayn spojrzał na nią zalotnie, na co ja zareagowałem jednoznacznie.
- Jestem Charlie, miło mi cię poznać.
- Jestem Zayn - przedstawił się i uścisnął jej dłoń. Charls uśmiechnęła się uroczo i dopiła swojego drinka. Była taka urocza.
- Mam do ciebie prośbę.
- No to proś.
- Mogłabyś mi dać swój numer ?
- No pewnie - zgodziła się, a mi kamień spadł z serca. Wymieniliśmy się numerami, a dziewczyna wyszła. Znów zostałem sam, z setką myśli kłębiących mi się w głowie. Jej tajemniczość bardzo mi imponowała.