środa, 14 sierpnia 2013

11. Kobiety nie kłamią, ale szminkują trochę prawdę.

- Kim ty jesteś, że zwracasz się do niej w ten sposób ?!
- Jej klientem... - warknął, uśmiechając się szyderczo.

Z perspektywy Louis'a
Zdenerwowany wstałem i przyłożyłem mu pięścią w nos. Usiadłem na nim okrakiem i okładałem go ostrymi ciosami, a on nie był się w stanie sam obronić.
- Lou skończ ! Przestań ! - krzyczała Charlie jednak jej słowa nie docierały do mnie. Właściwie sam sobie nie zdawałem sprawy co teraz robię. - Proszę cię, Louis !
Odwróciłem się, by na nią spojrzeć, a mężczyzna, który leżał pode mną, wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i zadał mi potężny cios w brzuch. Skuliłem się na podłodze, wiedząc, że jestem na przegranej pozycji. Zerknąłem w górę i spotkałem się z rozwścieczonym spojrzeniem bruneta.
- Co ty sobie kurwa myślisz ?! - krzyknął i zamachnął się, by mnie uderzyć jednak podbiegła do niego Charlie i wyszeptała coś na ucho co widocznie go ucieszyło. Splunął w moją stronę i odszedł. Już miałem iść i mu oddać jednak powstrzymała mnie moja towarzyszka, wtulając się w moje ramię. Objąłem ją w pasie i wtuliłem w zagłębienie jej szyi.
- Po co to zrobiłeś ? - spytała, odrywając się ode mnie.
- Nie będzie się do ciebie zwracał w ten sposób ! - oburzył się, wydymając dolną wargę niczym dziecko. Dotknęła mojego policzka, a ja cicho syknąłem.
- Chodźmy do mnie, opatrzę cię - zachichotała. - Marie nie ma, chyba wyszła z Harry'm.
- Skoro nalegasz.
Całą drogę przebyliśmy w milczeniu nie bardzo wiedząc o czym rozmawiać. Gdy zbliżaliśmy się do jej mieszkania ona wyjęła klucze z torebki, którą miała przy sobie. Dziwne, że wcześniej jej nie zauważyłem. Weszliśmy do kuchni, a ja usiadłem na stole, czekając aż dziewczyna uszykuje wszystko co jej potrzebne do opatrzenia moich niewielkich ran. Z zamrażalnika wyciągnęła woreczek z lodem, którymi podała.
- Dziękuję - mruknąłem i przyłożyłem go do policzka. Westchnąłem z ulgą, a Charlie z apteczki, którą chowała w szafce pod zlewem wyjęła plaster i wodę utlenioną. Wylała jej trochę na moją rozciętą wargę, a ja syknąłem z bólu. Następnie przykleiła plaster na rozcięciu i usiadła obok mnie.
- Tak właściwie o co mu chodziło ? W jakim sensie jest twoim klientem ? Tylko szczerze. I co u powiedziałaś ? - tyle pytań cisnęło mi się na język, na które koniecznie chciałem znać odpowiedź.
- Louis nie powinniśmy o tym rozmawiać - szepnęła, opierając się o moje lewe ramię.
- Chcę żebyś była ze mną szczera. I cokolwiek to będzie wiedz, że ci pomogę.
- Harry też tak mówił.
- Tyle, że ty odrzuciłaś Harry'ego nie on ciebie.
- To może pójdziemy do góry i ci wszystko opowiem ?
- Skoro tak wolisz - westchnąłem i razem z nią wszedłem schodami na górę i skierowałem się za nią do jej sypialni. Usiadłem na zaścielonym łóżku i przyglądałem się Charlie, która czegoś szukała w szufladach komody. Podeszła do mnie ze zdjęciem, oprawionym w ramkę i zajęła miejsce obok mnie.
- To ja i moi rodzice - zaczęła powoli, spoglądając to na mnie, to na zdjęcie. - Wyrzucili mnie bo zaszłam w ciążę.
- Współczuję ci - szepnąłem, zbytnio nie wiedząc co powiedzieć. - Można wiedzieć z kim ? I gdzie teraz jest to dziecko ?
- Z jednym z klientów, a dziecko zostało usunięte - po jej policzkach popłynęły gorzkie łzy. Przysunąłem się do niej i objąłem ramieniem.
- Czyli, że jesteś prostytutką ? - zapytałem najdelikatniej jak się dało.
- Tak jestem dziwką, a raczej nią byłam. Chcesz to możesz już sobie iść - wymamrotała, łkając.
- Nie jesteś dziwką i nigdy nią nie byłaś - szepnąłem jej do ucha i udałem się do kuchni, by zrobić jej i sobie herbatę. Przeszukałem szafki aż w końcu znalazłem dwa kubki i saszetki herbaty. Zalałem je wrzącą wodą i wróciłem do sypialni, w której leżała dziewczyna.
- Myślałam, że sobie poszedłeś - szepnęła i odebrała ode mnie kubek z gorącym napojem.
- Nie zostawiłbym cię samej.
- Czyli nie jesteś zły ?
- O co ? - zaśmiałem się. - Chodź.
Odstawiłem kubek na panele, a Charlotte usiadła mi na kolanach, wtulając się w moje umięśnione ciało. Cmoknąłem ją w czubek głowy i oparłem podbródek na niej.
-Kochany jesteś - wymruczała, chichocząc. - Zostaniesz się na noc ?
- Jeżeli chcesz - uśmiechnąłem się szeroko, mocniej ściskając jej drobne ciało.

*************
PODZIĘKOWANIA DLA MARLENY STYLES, KTÓRA JAKO JEDYNA KOMENTUJE ROZDZIAŁY :)))
Wściekła ? To mało powiedziane. Czy to na prawdę tak wiele ? Jeden komentarz ? W ogóle po co ja się wysilam, zakończę bloga. Nie miejcie do mnie żalu jeżeli na prawdę tak zrobię. 

3 komentarze:

  1. po pierwsze i najważniejszee : Ja też komentujeee :) tylko, że akurat kiedy dodałaś nowy rozdział ja byłam na kolonii nie miałam jak skomentować ;c

    po drugie : cieszę się, że Louis dowiedział się kim naprawde jest Charlie. Mam nadzieje, że dzięki temu Harry i Ch. znowu będą razem (troche to pogmatwane, wiem ;D ) ♥

    po trzeciee : Nie kończ blogaa ! to jedyna rzecz, która sprawia, że normalnie funkcjonujeeeeeeeeeeee ;***

    Kochamm ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. JA też komentuje. Boski rozdział! Jestem ciekawa co będzie z Charlie i Harrym. Nie kończ bloga ja go kocham!!♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział *_* Bardzo mis się podoba.Nie kończ bloga :( Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Czekam na następny :). Pozdrawiam i życzę weny ;)

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń