poniedziałek, 26 sierpnia 2013

13. Istnieją dwie pokojowe formy przemocy: prawo i przyzwoitość.

- Morgana Moore - zaśmiał się szyderczo i przywiązał mi do twarzy szmatkę, nasączoną jakimś gazem. 
- Śpij słodko kochanie. 

Z perspektywy Charlie
Przebudziłam się, będąc w dotychczas nieznanym mi pomieszczeniu. Ręce i nogi miałam mocno przywiązane do fotela i byłam ubrana w skąpą bieliznę. Zaczęłam się szamotać, dopóki do oszklonej i obszernej sypialni nie wszedł wysoki i nawet przystojny mężczyzna, razem z dwójką napakowanych ochroniarzy.
- Dobry wieczór - powiedział uprzejmie i uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś Morgan Moore ? - szepnęłam przestraszona. Musiałam być taktowna, by go nie rozzłościć. Nie wiadomo do czego jego ochroniarze i on sam byli zdolni.
- Tak to ja. Teraz będziesz tylko do mojej dyspozycji. Wiesz, że wielu mi o tobie mówiło ? Podobno jesteś dobra - zbliżył się do mnie, uśmiechając znacząco. - Zrobię z tobą co, tylko będę chciał.
Schyliłam głowę, przymykając powieki, by powstrzymać cisnące mi się do oczu łzy.
- Wracam za pół godziny.
Teraz miałam czas na obmyślenie planu ucieczki. O ile wszystko wypali. Wyjrzałam przez okno balkonowe, znajdujące się za mną. Każdy zakątek willi był strzeżony przez prywatnych ochroniarzy Morgana. Czułam, że jestem na przegranej pozycji jednak starałam się zachować spokojny umysł. Zauważyłam, że dwójka ochroniarzy stojących pod moim oknem odeszła. Ciągnęłam dłońmi w przeciwne strony aż lina się nie poluzowała do tego stopnia, że spokojnie mogłam z niej wyślizgnąć ręce. Następnie rozwiązałam sznury, które ciasno oplatały moje stopy. Wyjrzałam jeszcze raz prze okno balkonowe, by upewnić się, że nikt ich nie pilnuje, po czym uchyliłam je i wyskoczyłam na zewnątrz. Jak tylko poczułam grunt pod stopami rzuciłam się do ucieczki. Słyszałam krzyki i dźwięk odpalanego silnika. Nie odwracając się nawet, przyśpieszyłam. Na szczęście dom Morgana znajdował się mniej więcej w centrum miasta, więc nie miałam problemu z odnalezieniem się. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli. W końcu biegłam w skąpej bieliźnie najruchliwszą ulicą Londynu. Kamienie kuły mnie w bose stopy, a ciałem wstrząsał zimny dreszcz. Słyszałam jak Moore trąbi na pozostałych członków ruchu ulicznego, by jak najszybciej mnie dorwać. Pędziłam przed siebie, a łzy zaczęły mi się gromadzić w kącikach oczu, przysłaniając widok. Wpadłam na kogoś jednak szybko się pozbierałam i miałam uciekać dalej jednak osoba, którą przewróciłam przyciągnęła mnie do siebie.
- Charls ? - szepnął zdziwiony Harry. Szybko wziął mnie na ręce i zaniósł do klubu, do którego właśnie zmierzał. - Co ci się stało ? - zapytał uważnie mi się przyglądając. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam zbyt roztrzęsiona, by cokolwiek powiedzieć. Głowę oparłam o jego umięśnione ramię, a łzy, które od dłuższego czasu gromadziły się w kącikach moich oczu wypłynęły na zaróżowione policzku od zimna i biegu. Harry szybko zdjął swoją kurtkę i okrył nią moje plecy.
- Proszę powiedz mi co się stało.
- On... - szepnęłam, ciężko oddychając i szlochając w jego ramię. - Chciał mnie zgwałcić.
- Kto ? - krzyknął, odrywając się ode mnie.
- M..Morgan Moore.
- Kto to ? - zapytał zdziwiony.
- Nieważne - mruknęłam i odsunęłam się od niego. - Dziękuję ci.
- Proszę cię nie idź. Zostań ze mną, później odprowadzę cię do domu.
Zsunęłam się ze zlewu w łazience i chciałam mu oddać kurtkę jednak zatrzymał mnie ruchem ręki i przecząco pokręcił głową.
- Zatrzymaj ją.
- Żegnaj - szepnęłam. Chłopak chwycił za mój łokieć i przyciągnął do siebie, muskając moje spierzchnięte usta.
- Kurwa mać, Styles - warknęłam i wyszarpnęłam się z jego silnego uścisku.
- Do zobaczenia, Charlie.
Wyszłam z klubu, okrywając się kurtką Harry'ego. Było mi cholernie zimno. Nie, to mało powiedziane. Wciąż byłam roztrzęsiona i dobrze wiedziałam, że Morgan będzie mnie szukał. Nie wiem jak, ale muszę się gdzieś ukryć przez jakiś czas. Gdybym jeszcze miała u kogo. Nim się obejrzałam byłam pod domem. Weszłam do środka, gdzie zastałam ogromny bałagan, który po sobie zostawiłam.
- Gdzieś ty była ? - warknęła Marie, wychodząc z kuchni. - I w coś ty się odpierdoliła ?
Podeszła do mnie ciągnąc za skórzaną kurtkę, którą dał mi Harry.
- Od kogo to masz ?
Spuściłam głowę, pozwalając moim potarganym włosom, okryć siną od zimna twarz.
- Odpowiedz mi do kurwy nędzy.
- Od Harry'ego - szepnęłam i zacisnęłam powieki, podejrzewając co za chwilę nastąpi. Marie uderzyła mnie w twarz, wkładając w to całą swoją siłę. Zachwiałam się pod wpływem siły uderzenia, opierając się o sofę za mną. Dlaczego ja do chuja daję sobą pomiatać ? Zrzuciłam z ramion kurtkę, rzucając nią w Marie, która wciąż stała na wprost mnie.
- Masz - mruknęłam i wbiegłam na górę po schodach, zatrzaskując się w łazience. Z górnej szafki wyjęłam żyletkę i wykonałam głębokie nacięcie na lewym nadgarstku, dając upust emocjom. Oparłam się o chłodną ścianę i wypuściłam głośne westchnięcie spomiędzy moich ust. Wstałam i rozebrałam się, wyrzucając bieliznę, którą miałam na sobie do kosza. O wszystkim co się dzisiaj stało chciałam po prostu zapomnieć. Weszłam pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Krew wciąż spływała z mojego nadgarstka,  a woda lekko podrażniała głęboką ranę. Do ręki wzięłam żel i dokładnie natarłam nim swoje ciało. Zakręciłam wodę i wyszłam spod natrysku, owijając się grubym bordowym ręcznikiem, a krew, która zdążyła zaschnąć na kafelkach starłam ręcznikiem. Nie wiem, tylko gdzie zapodziałam żyletkę. Wzruszyłam ramionami i zeszłam na dół po dwie puszki piwa, które jak pamiętam zostawiłam w lodówce. Moje podejrzenia okazały się trafne, więc wyjęłam schłodzone napoje i wróciłam do swojej sypialni. Ręcznik zarzuciłam na krzesło, a z szafki wyjęłam szeroką ciemnogranatową koszulkę, którą na siebie nałożyłam, zastanawiając się skąd ona się tutaj w ogóle wzięła. Otworzyłam jedną puszkę i pociągnęłam z duży łyk. Mój telefon zabrzęczał, dając mi znać o nowej wiadomości tekstowej.
Od Nieznany :
Nie powinnaś chodzić nago po pokoju, a tym bardziej pić alkoholu.
Co to kurwa znaczy ? Wyjrzałam przez okno jednak nikogo nie zauważyłam w pobliżu. Zasłoniłam rolety i wyłączyłam światło.
Od Nieznany :
Nie chowaj się i tak wiem, że tam jesteś.
Przysiadłam na łóżku, zastanawiając się kto mnie obserwuje...

**********
Boże co za kupa ;-; Przepraszam, że Was zawiodłam..

3 komentarze:

  1. Ciekawie... Kto to ten Morgan?? Czekam nn:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę cię większego gówna wam zaserwować nie mogłam XD

      Usuń
  2. ej ej ! co tak krótko !!!! a zrobiło się już tak ciekawie ;***
    pisz dalej kochanieee ♥

    OdpowiedzUsuń