Poczułam uderzenie w lewe ramię, więc szybko się ocknęło. Przetarłam zaspane oczy i dopiero teraz zauważyłam, że spałam na podłodze. Rozmasowałam bolący łokieć, w który przed chwilą się uderzyłam i sprzątnęła puszki, które były porozrzucane niemal po całym pokoju. Ile ja wczoraj wypiłam ? Praktycznie nie pamiętam nic od tego momentu, kiedy napisał do mnie obcy. Kim on do cholery jest ? Zmarszczyłam brwi, próbując się skoncentrować. Podejrzewam, że był to Michael lub Morgan, którym zdążyłam nieźle zaleźć pod skórę. Dzisiaj miałam się spotkać z Lou w kawiarni, która położona była na rogu mojej ulicy. Mój telefon zabrzęczał i poruszył się na podłodze pod wpływem wibracji, sygnalizując nową wiadomość.
Od Lou:
Dzisiaj o piętnastej w parku, pamiętaj. xx
Szczerze mówiąc nie miałam ochoty się z nim spotkać, byłam zbyt zmęczona. Westchnęłam i spojrzałam na wciąż świecący się ekran smartfona. Było po dwunastej, więc miałam czas na uporządkowanie w pokoju i uszykowanie się na spotkanie. Zaścieliłam łóżko, a ciuchy znajdujące się na nim włożyłam do kosza na brudy, który wręcz pękał w szwach. Nastawiłam pralkę i włożyłam do niej wszystkie rzeczy, poupychane w koszu. Wróciłam do sypialni i zebrałam wszystkie śmieci, rozrzucone na podłodze i wyrzuciłam je do kosza pod biurkiem. Wróciłam do łazienki i rozebrałam się do naga, odkładając piżamę na bok i wchodząc pod natrysk. Ciepła woda spływała strużkami po moim ciele. Umyłam przetłuszczone włosy i dokładnie zmyłam z nich pianę, która się utworzyła. Zakręciłam wodę i wyszłam, otulając się pomarańczowym szlafrokiem. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z masłem orzechowym i dżemem. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Na ekranie pojawiły się kolorowe pasy, a z głośników ulotnił się przeraźliwy pisk. Jak najprędzej wyłączyłam urządzenie i zdałam sobie sprawę, że od dawna nie zaglądałam do skrzynki pocztowej. Wyszłam na przedsionek i wyjęłam wszystkie listy. Wróciłam do mieszkania i przejrzałam wszystkie listy. Większość z nich to niepopłacone rachunki i dwa listy do Marie, które odłożyłam na półce w przedpokoju. Skąd ja wezmę pieniądze ? Koniecznie muszę znaleźć pracę. Wbiegłam na górę po schodach i weszłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i wybrałam beżowy sweter oraz jasnoniebieskie jeansy z dziurą na kolanie. Włosy spięłam na czubku głowy w koka, a rzęsy przyozdobiłam cienką warstwą tuszu. Na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk i byłam gotowa. Do kieszeni spodni wsunęłam telefon, a nogawki delikatnie podwinęłam, nadając wszystkiemu lepszy efekt. Zeszłam na dół i wsunęłam na nogi białe trampki przed kostkę. Wyszłam z domu i mozolnym krokiem ruszyłam przed siebie do kawiarni, oddalonej o niecałe pięćset metrów. W końcu doszłam i weszłam do środka, siadając przy wolnym stoliku, umiejscowionym pod oknem. Po chwili podeszła do mnie kelnerka z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Co sobie pani życzy ?
- Ja poproszę karmelowe frappe - odwzajemniłam uśmiech, a dziewczyna zanotowała moje zamówienie w notesie i odeszła. Przez okno, przy którym siedziałam zauważyłam Lou. Pomachałam mu i zachichotałam, widząc jego włosy powykręcane we wszystkie strony. Usiadł na wprost mnie, poprawiając rozmierzwione włosy.
- Przepraszam za spóźnienie - wymamrotał zawstydzony.
- Zauważyłam, że dosyć często się spóźniasz.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się przepraszająco. Do naszego stolika tym razem podszedł kelner, wpatrując się we mnie z zaciekawieniem. Czyżbym go skądś kojarzyła ? Wątpię. Londyn to ogromne miasto, tutaj zazwyczaj nie spotkasz tej samej osoby po raz drugi przypadkowo.
- Poproszę latte - odezwał się Lou przerywając tę niezręczną ciszę. Mężczyzna odszedł wciąż bacznie mnie obserwując.
- Znacie się ? - zapytał zaciekawiony.
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Jak ci minęło te parę dni ?
- Słyszałem, że widziałaś się z Harry'm. Powiesz mi czemu ?
Zachowywał się jakby był moim ojcem co mnie cholernie irytowało.
- Możesz przestać się tak zachowywać ?
- Możesz odpowiedzieć na moje pytanie ? -warknął na co osoby siedzące przed nami i za nami odwróciły się w naszą stronę.
- Uspokój się - syknęłam, posyłając mu karcące spojrzenie.
- Powiesz mi ? - spytał nie co łagodniej.
- To nie tutaj. Opowiem ci w drodze do urzędu pracy.
- Urzędu pracy ?
- Chcę znaleźć stałą płatną pracę - wyjaśniłam po krótce. Po chwili przyszła do nas kelnerka podając nam nasze napoje. Upiłam łyk gorącego frappe i ciaśniej owinęłam dłonie wokół ozdobnego kubka.
- Czemu dopiero teraz szukasz pracy ? - szepnął.
- Sama nie wiem - szczerze mówiąc sama się nad tym zastanawiałam.
- A jakiej pracy szukasz ?
- Jakiejkolwiek koniecznie potrzebuję pieniędzy.
- Och ubrudziłaś się czymś - zbliżył dłoń do mojego lewego policzka jednak się odsunęłam.
- Sama to zrobię - powiedziałam przybierając entyzjastyczny ton głosu. Potarłam policzek i syknęłam z bólu. Cholera co tam mam ? Louis chwycił mój podbródek i przysunął mnie do siebie.
- Kto co to zrobił, Charlotte ?
Skrzywiłam się na sposób w jaki mnie nazwał. Nie lubiłam swojego pełnego imienia, a tymbardziej niemieckiego nazwiska, które noszę po ojcu.
- Marie - szepnęłam tak, że nawet ja ledwie co słyszałam. Zauważyłam jak jego mięśnie się spięły. Cholera potrafi być groźny.
- Wychodzimy.
Zostawił banknot na stole i wyszedł zaraz za mną. Zaczął iść w kierunku centrum, a urząd znajdował się na obrzeżach.
- Louis gdzie ty...
- Po samochód - odezwał sie nie pozwalając mi dokończyć. Za co on się wścieka ? Czasami go nie rozumiem. Tracę nerwy na tego człowieka. Po chwili stanął przede mną swoim Audi R8. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy bezpieczeństwa.
- Wiesz gdzie jechać ?
- Owszem wiem. Teraz mi wszystko wytłumacz.
Kurwa mać. Na to się nie przygotowałam.
wtorek, 3 września 2013
14. Bieganie za kobietami jeszcze nikomu nie zaszkodziło, niebezpiecznie jest je złapać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Omg!!c; Boski!♥
OdpowiedzUsuńwow *.* cudooo ♥
OdpowiedzUsuńkocham ;****
Omg świetny *,* najlepszy blog jaki czytałam :)
OdpowiedzUsuńkiedy następny ? :C
OdpowiedzUsuńnastępny rozdział powinien pojawić się jutro lub pojutrze :)
Usuń