Cierpliwie czekałem aż Charlie mi wszystko wytłumaczy aczkolwiek się na to nie zapowiadało.
- Chcę ci pomóc, rozumiesz ? - powiedziałem, wpatrując się w nią jednak ona unikała mojego natarczywego wzroku.
- Po co ? - szepnęła.
- Bo mi na tobie zależy. Proszę powiedz mi.
Westchnęła głośno i w końcu zerknęła na mnie.
- Pamiętasz tego chłopaka z baru ? - powiedziała niepewnie, a ja skinąłem głową. Na samą myśl o nim zagotowało się we mnie. - Więc, zaproponowałam mu seks w zamian za to by zostawił mnie i ciebie w spokoju. Gdy przyszedł do mnie zrobiliśmy to, a on wydał mnie handlarzowi prostytutek - stopniowo jej głos się ściszał, więc musiałem się na prawdę skupić, by ją usłyszeć. - Rozumiesz ?
- Zabiję gnoja - warknąłem czując nagły przypływ adrenaliny.
- Uspokój się - o dziwo była spokojna. Może dlatego, że zagłębiła mnie w gorsze tajemnice jej życia. - Następnie zatrzymali mnie w jakiejś piwnicy, a później przewieźli do tego gwałciciela. Jakimś cudem udało mi się uciec i spotkałam Harry'ego, a on dał mi swoją kurtkę bym nie biegła półnaga przez centrum miasta.
Popatrzyłem na nią zszokowany, nie odzywając się ani słowem. Wiedziałem, że pominęła parę istotnych szczegółów ze spotkania z Harry'm, ale nie chciałem jej już denerwować. Wzruszyła ramionami i wyjrzała przez okno. W końcu odpaliłem silnik, nie wiedząc co powiedzieć.
- A tak w ogóle to gdzie jest urząd pracy ?
- Myślałam, że wiesz - zachichotała, odwracając się w moją stronę. - Najbliższy będzie na Regent St.
- Dziękuję - mruknąłem zawstydzony. Mieszkałem tu już od pięciu lat i nie wiedziałem, gdzie jest urząd pracy. Ruszyłem i skręciłem w uliczkę, która doprowadziła nas do ulicy, na której znajdował się ogromny, oszklony budynek.
- To ten - wskazała na wieżowiec, który chwilę temu przykuł moją uwagę. Zaparkowałem i wysiedliśmy, ruszając w jego stronę. Drzwi rozsunęły się przed nami i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry - powiedziała Charlie, podchodząc do biurka sekretarki.
- Dzień dobry - westchnęła, widocznie znudzona. Moja przyjaciółka skonsternowana zmarszczyła brwi.
- Jakie są oferty pracy dla kobiet ?
- Proszę chwilę poczekać - powiedziała i wpisała coś w komputerze. - A jaka praca by panią konkretniej interesowała ?
- Cokolwiek - odpowiedziała, uśmiechając się. - Jako kelnerka czy sprzedawczyni, z resztą mnie to jest obojętne.
- Więc jest posada jako sprzedawca w sklepie odzieżowym na Mortimer St lub jako kelnerka na Aldersgate i Guilford St. Czy jest pani zainteresowana, którąś z tych ofert ?
- Owszem tą jako sprzedawca w sklepie - stwierdziła. Od jej mieszkania było najbliżej na Mortimer St. Pewnie nie chciała wydawać pieniędzy na bilety na metro lub na tramwaje.
- Więc tak... - zaczęła, mrużąc oczy i wyczytując z monitora niezbędne informacje. - Wypłata wynosi 274 funty na tydzień. W dni robocze pracowałaby pani od dziewiątej rano do siedemnastej, a w sobotę od dziesiątej do czternastej. Niedzielę i święta wolne. Resztę szczegółów może się pani dowiedzieć na miejscu. Oto wydruk podania.
Sekretarka podała Charlie plik spiętych razem kartek, które musiała wypełnić, by starać się o pracę sprzedawczyni.
- Do widzenia - odpowiedziała moja towarzyszka i wyszliśmy z urzędu. - Masz może długopis ?
- Nie wiem zaraz się zobaczy - wsiedliśmy do samochodu, a ja wygrzebałem ze schowka długopis, o który prosiła.
- Dziękuję - uśmiechnęła się promiennie i zaczęła wypełniać puste luki w kartkach. Zajęło jej to zaledwie pięć minut.
- Już ? - zapytałem zdziwiony, patrząc na zapełnione kartki. - Masz okropny charakter pisma - zaśmiałem się, na co ona się naburmuszyła.
- Podwiózłbyś mnie jeszcze na Mortimer St ? - zapytała błagalnie.
- Czemu się głupio pytasz ? Oczywiście, że tak. Zrobiłbym to nawet gdybyś mnie o to nie poprosiła.
- Dziękuję, Lou. Jestem ci wiele winna.
- Nie jesteś mi nic winna. Robię to, bo jestem twoim przyjacielem - nie wiem dlaczego, ale wyraz "przyjaciel" jakoś nie za bardzo chciał przejść przez moje gardło. Czyżby mi się podobała ? Nie to jest absurdalne. Zapomnij o tym, Louis i skup się na drodze.
- Chcę ci pomóc, rozumiesz ? - powiedziałem, wpatrując się w nią jednak ona unikała mojego natarczywego wzroku.
- Po co ? - szepnęła.
- Bo mi na tobie zależy. Proszę powiedz mi.
Westchnęła głośno i w końcu zerknęła na mnie.
- Pamiętasz tego chłopaka z baru ? - powiedziała niepewnie, a ja skinąłem głową. Na samą myśl o nim zagotowało się we mnie. - Więc, zaproponowałam mu seks w zamian za to by zostawił mnie i ciebie w spokoju. Gdy przyszedł do mnie zrobiliśmy to, a on wydał mnie handlarzowi prostytutek - stopniowo jej głos się ściszał, więc musiałem się na prawdę skupić, by ją usłyszeć. - Rozumiesz ?
- Zabiję gnoja - warknąłem czując nagły przypływ adrenaliny.
- Uspokój się - o dziwo była spokojna. Może dlatego, że zagłębiła mnie w gorsze tajemnice jej życia. - Następnie zatrzymali mnie w jakiejś piwnicy, a później przewieźli do tego gwałciciela. Jakimś cudem udało mi się uciec i spotkałam Harry'ego, a on dał mi swoją kurtkę bym nie biegła półnaga przez centrum miasta.
Popatrzyłem na nią zszokowany, nie odzywając się ani słowem. Wiedziałem, że pominęła parę istotnych szczegółów ze spotkania z Harry'm, ale nie chciałem jej już denerwować. Wzruszyła ramionami i wyjrzała przez okno. W końcu odpaliłem silnik, nie wiedząc co powiedzieć.
- A tak w ogóle to gdzie jest urząd pracy ?
- Myślałam, że wiesz - zachichotała, odwracając się w moją stronę. - Najbliższy będzie na Regent St.
- Dziękuję - mruknąłem zawstydzony. Mieszkałem tu już od pięciu lat i nie wiedziałem, gdzie jest urząd pracy. Ruszyłem i skręciłem w uliczkę, która doprowadziła nas do ulicy, na której znajdował się ogromny, oszklony budynek.
- To ten - wskazała na wieżowiec, który chwilę temu przykuł moją uwagę. Zaparkowałem i wysiedliśmy, ruszając w jego stronę. Drzwi rozsunęły się przed nami i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry - powiedziała Charlie, podchodząc do biurka sekretarki.
- Dzień dobry - westchnęła, widocznie znudzona. Moja przyjaciółka skonsternowana zmarszczyła brwi.
- Jakie są oferty pracy dla kobiet ?
- Proszę chwilę poczekać - powiedziała i wpisała coś w komputerze. - A jaka praca by panią konkretniej interesowała ?
- Cokolwiek - odpowiedziała, uśmiechając się. - Jako kelnerka czy sprzedawczyni, z resztą mnie to jest obojętne.
- Więc jest posada jako sprzedawca w sklepie odzieżowym na Mortimer St lub jako kelnerka na Aldersgate i Guilford St. Czy jest pani zainteresowana, którąś z tych ofert ?
- Owszem tą jako sprzedawca w sklepie - stwierdziła. Od jej mieszkania było najbliżej na Mortimer St. Pewnie nie chciała wydawać pieniędzy na bilety na metro lub na tramwaje.
- Więc tak... - zaczęła, mrużąc oczy i wyczytując z monitora niezbędne informacje. - Wypłata wynosi 274 funty na tydzień. W dni robocze pracowałaby pani od dziewiątej rano do siedemnastej, a w sobotę od dziesiątej do czternastej. Niedzielę i święta wolne. Resztę szczegółów może się pani dowiedzieć na miejscu. Oto wydruk podania.
Sekretarka podała Charlie plik spiętych razem kartek, które musiała wypełnić, by starać się o pracę sprzedawczyni.
- Do widzenia - odpowiedziała moja towarzyszka i wyszliśmy z urzędu. - Masz może długopis ?
- Nie wiem zaraz się zobaczy - wsiedliśmy do samochodu, a ja wygrzebałem ze schowka długopis, o który prosiła.
- Dziękuję - uśmiechnęła się promiennie i zaczęła wypełniać puste luki w kartkach. Zajęło jej to zaledwie pięć minut.
- Już ? - zapytałem zdziwiony, patrząc na zapełnione kartki. - Masz okropny charakter pisma - zaśmiałem się, na co ona się naburmuszyła.
- Podwiózłbyś mnie jeszcze na Mortimer St ? - zapytała błagalnie.
- Czemu się głupio pytasz ? Oczywiście, że tak. Zrobiłbym to nawet gdybyś mnie o to nie poprosiła.
- Dziękuję, Lou. Jestem ci wiele winna.
- Nie jesteś mi nic winna. Robię to, bo jestem twoim przyjacielem - nie wiem dlaczego, ale wyraz "przyjaciel" jakoś nie za bardzo chciał przejść przez moje gardło. Czyżby mi się podobała ? Nie to jest absurdalne. Zapomnij o tym, Louis i skup się na drodze.
*************
I oto przed wami 15 rozdział. Mam nadzieję, że pojawią się pod nim chociaż 4 komentarze. Do następnego !
Boski rozdział! chcę więcej:-*
OdpowiedzUsuńkocham ;*
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że nie mogę napisać dłuższego komentarza, ale piszę z telefonu :c
ok nie ma sprawy, kochanie ;)
Usuńpisałam ci już że cię kocham ? <333
OdpowiedzUsuńaww dziękuję. ja ciebie też księżniczko :)
Usuńnie moge napisać długiego komentarza, ale wiedz, że czytam ;***
OdpowiedzUsuńspokojnie mi nie zależy na długości komentarza :)
Usuń