piątek, 27 września 2013

20. Życie to coś, co robię, kiedy nie mogę zasnąć.

Z perspektywy Charlie
Ubrana w kremową, schludną sukienkę czekałam aż nadjedzie tramwaj. Dłonie trzęsły mi się z nerwów, które nie dały mi zaznać spokoju. W końcu pojazd nadjechał na właściwy peron, więc weszłam do środka. Niestety wszystkie miejsca były zajęte i musiałam chwycić się jednej z metalowych rurek. Trzymałam się jej kurczowo, by nie upaść. Dom rodziców był na przedmieściach Londynu, więc mam kawałek drogi do przejechania. Oparłam głowę o chłodną nawierzchnię rury i przymknęłam oczy. Nie mogłam spać w nocy z nerwów. W końcu nie widziałam się z matką od półtora roku. Pierwszy przystanek za mną, jeszcze pięć. Jedno miejsce za mną się zwolniło, więc szybko je zajęłam, ignorując pełne nienawiści spojrzenia posyłane w moją stronę.

Weszłam na posesję moich rodziców i zauważyłam owczarka niemieckiego zaszytego w kącie gotowego do ataku.
- Bruno, chodź do mnie ! - zawołałam radośnie. O dziwo, pies podbiegł do mnie, a ja pogłaskałam go po głowie. Spojrzałam na drzwi, które się uchyliły i stanęła w nich dobrze mi znana sylwetka.
- Charlotte ? - zapytała z niedowierzaniem, a w kącikach jej oczu zabłyszczały słone łzy. Zbliżyłam się do niej i uścisnęłam serdecznie. - Wyrosłaś, kochanie.
Zaśmiałam się i spojrzałam na nią, ścierając jej łzy z twarzy.
- Nie płacz, nie warto.
- Tęskniłam za tobą. Gdzieś ty się przez to półtora roku podziewała ?
- Byłam tu i tam, ale nie wyjeżdżałam poza granice Londynu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Weszłyśmy do jadalni, w której już siedział ojciec i czytał poranną gazetę. Wszystkie wspomnienia wróciły, niczym wzburzona fala.

<retrospekcja>
- John do cholery czy ty mnie w ogóle słuchasz ?! - krzyknęła mocniej ściskając moje ramię.
- Przestań - syknęłam, próbując jej się wyszarpnąć za co posłała mi mordercze spojrzenie. 
- Jest nastolatką, nie pamiętasz jak my się w jej wieku zachowywaliśmy ?
- Ale nie pchaliśmy się do łóżka nowo poznanym osobom ! Czy ty wiesz co ona zrobiła ? - zapytała zirytowana, zachowaniem męża. Zdziwiony podniósł się z miejsca, nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
- Co zrobiła ?
- Przespała się z nieznajomym mężczyzną - syknęła.
- Nie, tylko z jednym - odpowiedziałam smętnie, odurzona niedawno zażytymi narkotykami. Michael wie co dla mnie dobre. - Kurwa puszczaj, boli.
Chwiejnym krokiem ruszyłam do pokoju, kiedy zaczęli dyskutować między sobą. Nie miałam zbytnio ochoty, by słuchać ich zażaleń. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam je w kąt swojego zagraconego pokoju. Przydałoby się tu zrobić porządek, ale to później teraz nie miałam na to siły. 

Do pokoju wtargnęli rodzice, wybudzając mnie z błogiego snu.
- Pakuj się - syknęła matka, wyciągając walizkę i rzucając ją na podłogę. 
- Gdzie wyjeżdżamy ?
- Raczej gdzie ty wyjeżdżasz - powiedział ojciec, przyglądając mi się z rozczarowaniem w oczach.
- Co to znaczy ?
- Że cię wyrzucamy z domu - odpowiedział niewzruszony.
<koniec retrospekcji>

Przełknęłam głośno ślinę, opanowując rozszalałe serce bijące w nierównym rytmie. - Zaraz przygotuję obiad - rzuciła i wyszła speszona do kuchni. Usiadłam na krześle obok taty.
- Dzień dobry - przywitałam się, uśmiechając niepewnie.
- Jestem twoim ojcem. Nie musisz się względem mnie zachowywać tak formalnie.
Przytaknęłam głową i oparłam dłonie na ciemnobrązowym blacie, gdzie leżały zastawione talerze i surówki gotowe do spożycia. Mama po chwili doniosła kurczaka curry i pieczone ziemniaki. Posiłek spożyliśmy w niekomfortowej ciszy. Następnie ojciec udał się do salonu, by obejrzeć powtórkę wczorajszego meczu. Ruszyłam za nim i usadowiłam się w skórzanym fotelu.
- Mogę zobaczyć mój pokój ? - wypaliłam, a moje policzki zapiekły.
- Pewnie. Drugi pokój po lewej stronie.
- Wiem gdzie to jest, mamo - odpowiedziałam wywracając oczami. - W końcu spędziłam tam siedemnaście lat.
Weszłam schodami na górę i otworzyłam drzwi do swojej sypialni. Nic się tu nie zmieniło. No może oprócz świeżych firanek w oknach. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po kolaż ze zdjęciami, który leżał na szafce nocnej. Na fotografiach byłam ja, Michael i moja koleżanka Tracey. Czas, w którym imprezowałam bez ograniczeń i nic mnie poza tym nie interesowało. Tak wiele się zmieniło. Na gorsze.

*******
Przedostatni rozdział.

3 komentarze:

  1. nie. ja chce więcej rozdziałów. a będziesz pisać jakiegoś bloga po tym blogu:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wejdź na mój profil bloggera tam masz wszystkie moje blogi :) xx

      Usuń
  2. Czekam na nexta.Całe opowiadanie jest mega.Zakochałam się

    OdpowiedzUsuń